Bells5

 
registro: 19/12/2008
`A zegar nadal robi tik, tak, choć mogłoby się wydawać, że wraz z utraconą nadzieją zatrzymał się czas.`
Pontos71mais
Próximo nível: 
Pontos necessários: 129
Último jogo
Milhar (1000)

Milhar (1000)

Milhar (1000)
4 anos 278 dias h

Dzień, który odmienił moje życie.

[www.normalstory.blog.onet.pl]

Nigdy nie przypuszczałam, że ten dzień tak się zakończy i tym samym, że odmieni moje życie. Wydawałoby się, że to będą spokojne urodziny, a dokładniej, to powrót z nich. Trzeba przyznać, że obchodzenie szesnastki mojej kumpeli było bardzo udane. Niektórzy jednak nie byli w pełni zadowoleni. Powodem tego był brak jakiegokolwiek alkoholu, gdyż rodzice Anki czuwali nad uczestnikami imprezy przez cały czas jej trwania. Na temat używek się nie wypowiadam. Uważam, że to świństwo i często zastanawiam się jaki debil to wymyślił.
Po urodzinach, mój przyjaciel wraz ze swoimi znajomymi oznajmił, że może mnie odwieźć do domu. Zgodziłam się, pomimo tego, że był dopiero w trakcie zdawania prawa jazdy. Ufałam mu i wiedziałam, że odwiezie mnie bezpiecznie. Poza tym, od domu Anki, jechało się zaledwie pięć minut. Mogłabym w sumie dojść do niego sama, ale nie dość, że było już ciemno, to na dodatek sypał gęsty śnieg, którego tak bardzo nienawidziłam. Pożegnałam się więc ze wszystkimi i wraz z chłopakami ruszyłam w stronę samochodu.
- I jak po imprezie? - zapytał mnie mój przyjaciel, Jarek. - Rodzice Anki są ciut nadopiekuńczy, co nie?
- Gdyby moi starzy nawiedzili mnie podczas zabawy, to schowałbym ich do szafy, bądź wrzucił im do kawy tabletki nasenne. - stwierdził znajomy Jarka, wybuchając śmiechem. Reszta mu zawtórowała.
- Po prostu martwią się o córkę. Przecież ona skończyła dopiero 16 lat. - zamknęłam się, chcąc zakończyć ten temat.
- Kochanie, 16 lat, to prawie jak osiemnastka. - Jarek wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
Zmienił się. Pewnie pod wpływem tych swoich nowych znajomych. Jeszcze niedawno postrzegałam go, jako normalnego chłopaka, z własnymi zasadami. Zawsze mogłam zwrócić się do niego o pomoc. Z chęcią udzielał mi swoich rad. Nie wiem co takiego w sobie miał, ale naprawdę uwielbiałam jego towarzystwo. To dzięki niemu na mej twarzy często gościł promienny uśmiech. Bałam się jednak, że wkrótce mogę go stracić, że zacznie jeszcze więcej czasu spędzać ze swymi kumplami, a ja stanę się dla niego tylko dawnym, nic nie znaczącym wspomnieniem. A przecież znaliśmy się od dobrych dziesięciu lat.
W milczeniu wsiedliśmy do auta. To znaczy.. ja milczałam. Jarek, wraz z koleżkami, rozmawiał o dziewczynach, jakie udało im się poderwać podczas urodzin.
- Widzieliście tę wysoką blondynkę? - zapytał się jakiś brunet z łobuzerskim uśmieszkiem na twarzy. - Laska jakich mało! A te wdzięki.. - zaczął naśladować jej, jakże seksowne, ruchy.
"Znowu się zaczyna.." - pomyślałam. Irytowało mnie zachowanie tych chłopaków. Co oni mogli widzieć w tej dziewczynie? No tak, niczego jej przecież nie brakowało. Cyce jak Doda, tyłek po Beyonce. A co kryło się w jej małej główce? Pewnie była kolejną, pustą panną, za którą to wszyscy się oglądają. Nie żebym była zazdrosna.
- Hamuj! - z rozmyśleń wyrwał mnie czyjś głos.
Wzdrygnęłam się, spoglądając odruchowo na jezdnię. Będąc w szoku, zupełnie nie wiedziałam co się stało. Usłyszałam tylko pisk opon. W skroni poczułam mocny ból. Chciałam krzyknąć, zapytać co się stało, jednak nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. To tak, jakby ktoś zakleił taśmą moje usta.
- Julka! Julka! - usłyszałam jakiś krzyk.
Niestety nie byłam w stanie rozpoznać głosu tej osoby. Przymknęłam delikatnie powieki, tracąc nad mym ciałem zupełną kontrolę.

 

Chciałam serdecznie zaprosić Was na mojego bloga z opowiadaniem. Co prawda, dopiero się rozwija, ale z chęcią poznałabym opinie na jego temat. Każdy komentarz mobilizuje mnie do dalszego pisania. ;-)