Felis silvestris

 
registro: 22/09/2013
Pontos1.596mais
Próximo nível: 
Pontos necessários: 1.404

Tym razem fraszka.

Jan Kochanowski
Na zdrowie

Ślachetne zdrowie,

Nikt się nie dowie,

Jako smakujesz,

Aż się zepsujesz.

5

Tam człowiek prawie

Widzi na jawie

I sam to powie,

Że nic nad zdrowie

Ani lepszego,

10

Ani droższego;

Bogactwo, Młodość, Pozycja społecznaBo dobre mienie,

Perły, kamienie,

Także wiek młody

I dar urody,

15

Mieśca wysokie,

Władze szerokie Dobre są, ale —

Gdy zdrowie w cale.

Gdzie nie masz siły,

I świat niemiły.

20

Klinocie drogi,

Mój dom ubogi

Oddany tobie

Ulubuj sobie!


Tu chyba nie trzeba nic dodawać, wiadome - dbajmy o siebie :)


Nawet najpiękniejszy człowiek kiedyś zgnije :)

To co nas czeka najlepiej odzwierciedla wiersz nad którego znaczeniem zastanawiałam się dzisiaj wraz z klasą na języku polskim. Brutalny i oczywisty koniec człowieka, o którym nigdy nie myślałam. Ale chyba tak właśnie będzie, umrzemy i minie nas świat jak zwykłą padlinę, szkoda...

Padlina

Charles Baudelaire

tłum. Mieczysław Jastrun
Przypomnij sobie, cośmy widzieli, jedyna, 
W ten letni tak piękny poranek: 
U zakrętu leżała plugawa padlina 
Na scieżce żwirem zasianej. 


Z nogami zadartymi lubieżnej kobiety, 
Parując i siejąc trucizny, 
Niedbała i cyniczna otwarła sekrety 
Brzucha pełnego zgnilizny. 


Słońce prażąc to ścierwo jarzyło się w górze, 
Jakby rozłożyć pragnęło 
I oddać wielokrotnie potężnej Naturze 
Złączone z nią niegdyś dzieło. 

Błękit oglądał szkielet przepysznej budowy, 
Co w kwiat rozkwitał jaskrawy, 
Smród zgnilizny tak mocno uderzał do głowy, 
Żeś omal nie padła na trawy. 

Brzęczała na tym zgniłym brzuchu much orkiestra 
I z wnętrza larw czarne zastępy 
Wypełzały ściekając z wolna jak ciecz gęsta 
Na te rojące się strzępy. 

Wszystko się zapadało, jarzyło, wzbijało, 
Jak fala się wznosiło, 
Rzekłbyś, wzdęte niepewnym odetchnieniem ciało 
Samo się w sobie mnożylo. 

Czerwie biegły za obcym im brzmieniem muzycznym 
Jak wiatr i woda bierząca 
Lub ziarno, które wiejacz swym ruchem rytmicznym 
W opałce obraca i wstrząsa. 

Forma świata stawała się nierzeczywista 
Jak szkic, co przestał nęcić 
Na płótnie zapomnianym i który artysta 
Kończy już tylko z pamięci. 

A za skałami niespokojnie i z ostrożna 
Pies śledził nas z błyskiem w oku 
Czatując na tę chwilę, kiedy będzie można 
Wyszarpać ochłap z zewłoku. 

A jednak upodobnisz się do tego błota, 
Co tchem zaraźliwym zieje, 
Gwiazdo mych oczu, słońce mojego żywota, 
Pasjo moja i mój aniele! 

Tak! Taka będziesz kiedyś, o wdzięków królowo, 
Po sakramentch ostatnich, 
Gdy zejdziesz pod ziół żyznych urodę kwietniowa, 
By gnić wśród kości bratnich. 

Wtedy czerwiowi, który cię będzie beztrosko 
Toczył w mogilnej ciemności, 
Powiedz, żem ja zachował formę i treść boską 
Mojej zetlałej miłości. 



Spóźnionych walentynek ...


Najpiękniej o miłości teraz ... ;)https://www.youtube.com/watch?v=oqLE2fd34Rw


https://www.youtube.com/watch?v=0qeNWY-H8NMNajpiękniej o miłości kiedyś...

Nic się nie zmieniło.




Napatoczyła mi się :), ładna.

http://www.youtube.com/watch?v=tASxSisYdkw

Zapożyczone z serwisu internetowego youtube.
Umieściła to tam Aniulka9499
Utwór zespołu VERBA tytuł CZAS NA SEN
Podaję sam link, nie chcę umożliwiać tego oglądania u siebie, tylko w serwisie youtube.

(mam nadzieję, że teraz w odpowiedni sposób zamieszczam coś na moim ,,bloku,,)
Dobranoc n34.gif



Oszczędzanie ;)


Poniedziałek:
Dziś Ania wpadła na pomysł oszczędzania. Myślę sobie niezły bajer. Wyliczyła, że przez rok możemy oszczędzić około 10 tysięcy, bo wydajemy stanowczo zbyt dużo, a ceny nadal rosną.

Wtorek:
Gdy wróciłem do domu okazało się, że Anka zrobiła oszczędne zakupy za prawie 500zł. Myślę, że coś tu nie gra, ale powiedziała, że oszczędności będzie widać na koniec miesiąca. Kupiła 60 rolek papieru toaletowego i 15 konserw mięsno-podobnych z Biedronki.
Gdy chciałem obejrzeć pierwszy mecz w tym tygodniu okazało się, że mamy oglądać TV tylko przez godzinę dziennie. Szkoda, że powiedziała to, gdy obejrzałem wszystkie reklamy pomiędzy pierwszą i drugą połową. O końcowy wynik będę musiał zapytać kumpli z pracy.

Środa:
Rano wszedłem do kibla jak to robię co dziennie. Po nie przespanej nocy ledwo widziałem na oczy. Tuż po opuszczeniu WC zacząłem się zastanawiać skąd się wziął papier ścierny w łazience. Myślałem o tym jedząc kanapki z świeżo otwartą konserwą. Po ponownej wycieczce do łazienki okazało się, że użyłem jednej nowo zakupionych 60 rolek.
W pracy gdy zapytałem o wynik meczu kumple się zdziwili, ale wcisnąłem im kit, że mi korki siadły i nie miałem żadnego na zapasie.
Do pierwszej przerwy było ok, ale potem przez ten tani papier... nie umiałem wysiedzieć na krześle, dlatego zbierałem papiery od kumpli i latałem do ksera zaliczając za każdym kursem kibel.
Wieczorem okazało się, że w lodówce nie ma żadnego browca. Ania dbała o zakupy, więc nigdy nie było z tym problemu, ale teraz postanowiła (za nas oboje) oszczędzać i w tym aspekcie, ale bez piwa można żyć (podobno).

Czwartek:
Po kolejnej przygodzie z tanim papierem byłem mniej obolały niż wczoraj. Dzisiaj byłem znacznie ostrożniejszy, więc do przerwy na lunch powinienem wytrzymać.
Tak jak się spodziewałem. Po przerwie na lunch zacząłem znów latać do punktu ksero. Kumple się trochę dziwili, że jem lunch na stojąco, ale powiedziałem, że ktoś rozbił jajko na schodach i obiłem sobie siedzenie. Mój pech chyba zaczyna być podejrzany.
Teraz już mam metodę na oglądanie 90-cio minutowego meczu w godzinę. Oglądam tylko drugą połowę (bez reklam oczywiście) i pierwszą studia. Dzięki temu oglądam koniec meczu i wiem, co się działo w pierwszej.

Piątek:
Mam już wprawę w posługiwaniu się sraj-zesraj taśmą, więc nie było latania do ksera. Nie musiałem się też tłumaczyć dlaczego nie oglądałem meczu. Powoli zaczynam się przyzwyczajać do braku piwa w lodówce. Zacząłem przeglądać strony związane z tematyką uzależnienia od oszczędzania. Miałem pecha, bo przyłapał mnie szef, ale (tu się zdziwiłem) poklepał mnie ze zrozumieniem po ramieniu i kazał kontynuować. Dobrze, że nie widzieli tego kumple.
Gdy chciałem wyjść z kolegami do pubu po ciężkim tygodniu okazało się, że Ania na tę okazję przeznaczyła mi 20 złotych. Z taką kasą to się wstyd pokazywać kumplom, więc wcisnąłem im kit, że mam biegunkę po tym czymś co kupiłem na lunch. Było drogie i "luksusowe". Sashishushi się chyba nazywało. Mogłem sobie na to pozwolić, bo dostałem extra premię od szefa (on chyba wie w jakiej jestem sytuacji).

Sobota:
Jest godzina 21. Oglądam sobie spokojnie reklamy w przerwie meczu i piszę do Was. Na stole czeka na mnie czteropak. Jeden już wypiłem, więc trzeba iść do kibla. Oczywiście użyłem mięciutkiego, świeżo odpakowanego papieru. Zapytacie jak to się stało? Przyłapałem Anię, gdy razem z koleżanką wychodziły obładowane torbami z markowego sklepu i dałem jej szlaban.
Ps. Ania to moja córka i po rozwodzie z żoną na zbyt wiele jej pozwalam.

Poniedziałek:
Dziś dostałem rachunek telefoniczny za ostatni miesiąc. Dołożyłem Ani kolejne 2 tygodnie szlabanu...